Bez końca...
Podając rękę miękkim
niewrogim gestem
pokąsane
dłonie do krwi
ostatniej
kaganiec nieufności
nie pomaga
pogryzą wyżej głębiej
byle wyszarpać kęs
mój ból
uśmiechnie kogoś
kolejny raz
próbuje dalej
dostrzegać
spojrzenia starych
spłowiałych samotnością oczu
które zza firanki czasu
nasłuchuje
ludzkich kroków
z bezgłośnym łkaniem
przytulam bezbronne ciałko
kołysane uczuciem pustki
bezdotykowej
urodzone i zabite w pamięci
tego samego dnia
bez końca uczę się
jak zachować ludzką twarz...
Komentarze (47)
Smutna refleksja pisana wrażliwym sercem... Pozdrawiam
cieplutko.
Dziękuję wszystkim za odwiedziny. Dobrej nocy życzę.
Iris& z tym też da się żyć, wierz mi. Pozdrawiam
serdecznie
Tomaszu wnosi ;-) nadal z uśmiechem w lustro spoglądam
;-)))) pozdrawiam serdecznie
Dobra refleksja choc optymizmu nie wnosi, pozdrawiam
Wielki ból i cierpienie
zaglądając w głąb serca...
Miłego wieczoru:)
Mily próbowałam :-))) Teraz w drugą stronę spieprzam z
prędkością światła ;-))))
Bo trzeba twardym być, a nie miętkim...
A tak serio, nie da się uciec przed wszystkimi.
Pozdrawiam.
Kaganiec Najeczko jak widzisz nie pomaga. Pokąsanam
;-) się zapytam czy człek nie wściekły był :-)))
pozdrawiam cieplutko
...a ja jakoś kagańca nieufności nie umiem zrzucić,bo
zawsze się zawodzę...zawsze z dystansem do
ludzi,miłości,szmalu itd...dobry refleksyjny
wiersz...pozdrawiam Aniu.
Wiem :-) Valanthil zawsze ktoś się ucieszy... Jakie to
ludzkie...
pozdrawiam ciepło
mój ból
uśmiechnie kogoś
kolejny raz - Niemcy mają na to nawet specjalne słowo
,,schadenfreude''.
Bort :-) Ostatni wniosek to to wierszydło ;-) Nigdy
więcej... O jeden raz za dużo. Pozdrawiam ciepło
Piorónku serdeczności
No właśnie... A wciąż sobie obiecujemy, że w końcu
wyciągniemy wnioski... Ech... ja to na pewno głupi
umrę ;-)
Świetny wiersz! Pozdrawiam :-)