Bez litości
Litości! - krzyczała w sypialni,
ogarniętej ciemnością!
Wypuść mnie! - błagała,
uciekając przed szczelnością,
Jego dłoni ściśniętych na jej szyi,
Nie! - łkała w tej samej chwili.
Gdy zdarł z niej ubranie, jakby
ucichła - tak nagle i szybko,
próbowała się wyrwać, lecz
w jego dłoni ostrze błysło.
Milcz! - wrzasnął stanowczo,
przestała się sprzeciwiać.
Drżyj! - powiedział delikatniej,
zaczął jej ciało podziwiać.
A teraz jesteś moja! - powiedział,
i z nią/w niej doszedł i odleciał.
Kiedy padł z wycieńczenia, usłyszał
pytanie,
Ona z ledwością czekała na odpowiedź na
nie:
co mu powiemy kiedy będzie pytał o
poczęcie?
Jak to co:
Mamusia miała ochotę,a Tatuś miał zacięcie.
Komentarze (1)
ostry, tragiczny, bardzo dobry wiersz! niesamowity
przekaz, brawo