Bez namysłu
Kolejny raz w życiu los z niej zadrwił,
jedynie diabeł wiedział co ją podkusiło,
nie mogąc znaleźć sobie miejsca, wypiła.
Wysączona lampka wina język rozwiązała,
mimo późnej pory odważyła się zadzwonić.
Gdy wydusiła z siebie dwa magiczne
słowa,
przygryzając wargę, czekała na
odpowiedź.
Zamiast słów zapadła długa cisza
grobowa.
Następnego dnia odebrała od niego
telefon;
swoje milczenie wytłumaczył
nieśmiałością,
ale tym razem to jego język się
rozwiązał,
cierpliwie wysłuchała wyznań miłosnych.
Zgodnie z krakowskim targiem
postanowili,
fopaux podzielić między siebie po
połowie.
Minął miesiąc, gdy była z nim po słowie,
staropanieństwo już przestało jej
grozić.
Komentarze (102)
Dziękuję Kaziku za wgląd do wiersza i fajny komentarz
:))
Fajnie, gdy jest porozumienie, to podstawa, pozdrawiam
ciepło.
Zgoda buduje...:)
Serdeczności dla Ciebie :)
To dobrze, że się porozumieli :)
Serdecznie :)
...a potem żyli długo i szczęśliwie :D
no i się dogadali...jedno bez namysłu zrobiło pierwszy
krok, czasami tak trzeba :)) Pozdrawiam :)
Nie wiadomo, co było dalej...
Beatko, u uśmiechem pozdrawiam :)
może zrozumieją...
pozdrawiam serdecznie:)
Miła imienniczko, dziękując za wgląd, przesyłam
buziaczka w liczko :))))
Pięknie romantycznie :)
Pozdrawiam serdecznie Wandeczko :)
ciekawe na jak długo ;)
hmmm... dobrze, że w końcowym efekcie się dogadali :-)
Dziękuję Irisku za wgląd :))
Bardzo ciekawy wiersz Wando...
Samo życie Anno :)