Bez niczego...
Cieniem nędzy i pogardy,wzbijam się ponad
wszystko,do światła które prowadzi do
nikąd,do łąk oblanych sucha wodą na której
rosną przezroczyste krzewy.
W ciemnej dolinie ogarnieta smutkiem siedze
sama na pniu drzewa które cierpi razem ze
mną.
Człowiek posiadający serce które nie chce
podarować nikomu jest nikim.
Zamkniety w sobie broniąc się od
ucieczki,zamknięcia w czanej nędzy
rozpaczy,kładzie sie na ziemię i płacze z
podniesionymi oczamy patrzącymi na ten
świat który nie chce okazać mu choć grosza
szacunku.
Kupiłam sobie dom,bez okien,drzwi,bez
powietrza które powinno byc dla mnie czynś
cennym.Jestem pod gruzami tysiąca czarnych
drobinek piachu i robactwa, które oplata
moje wiotkie,kościste i zimne jak lud
ciało.Nie myślac co na mnie czeka zamykam
sie sama w sobie nie wpuszczajac nikogo do
środka i zostawiając klucz na
zewnątrz,który zostanie myśla o mnie i
pamiątką dla moich rodaków...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.