Bez skrupułów
Obojętni i zimni jak z kamienia
błazny króla Heroda wciąż się śmieją
na autostradzie frustratów i straceńców
serca odjechały już dawno z beznadzieją
podnieceni z gębami pełnymi rumieńców
ślepi na wdowy i sieroty pękają z dumy
patrię poranioną między siebie dzielą
jak poszarpaną szatę Jezusa na golgocie
gdzieś pomiędzy berlinem a brukselą
titaniki pełne dumy toną w głupocie
na staruszkę macierz leją wciąż pomyje
jak po herbacie z pokrzywy i nawłoci
zbrukana ziemia niczym pole niczyje
fałszem wypchani tak zwani patrioci
za nich dzisiaj modlitwy zanosimy panie
zanim potopem bezmiłości świat zaleją
i połkną nas fale jak zgłodniałe
cyklopy
zburzmy wszystkie escape room-y
nim spłoną zbóż ostatnie złote snopy
w stosów nienawiści płomieniach
Komentarze (11)
hurra
czyli jestem pierwszy Halinko ?
Straszna ta beznadzieja...
Maćku...dzięki za wgląd i źyczenia...co do
spóżnienia... takowe nie zachodzi, bo ja urodzona 16
stycznia...
Pozdrawiam serdecznie
Bardzo mocny wymowny wiersz
Podpisuję się pod komentarzem M.N.
Pozdrawiam serdecznie Maćku :)
napisane jednym tchem...wyrzucone z siebie. Uderza i
zostaje.
drogi Michale, podpowiesz dlaczego taka diagnoza a nie
inna ?
Witaj Maćku, Twój krzyk rozpaczy płynący z wiersza
może coś uświadomi tym dla których jedyną wartością
jest konto w banku... mocny wiersz , pozdrawiam
Wiersz momentami dobry - ale diagnoza: kulą w płot.
można tylko polemizować...
Miłego dnia Maćku:)
Jeśli coś robić to z głową by nic się nie stało a
czzem i to mało.
*Tak...:)
To byc moze...