Bez świtów
Nie pocałujesz o świcie,
jedynie we śnie pozwalam,
nie podburzaj serca i tak
w ukryciu bije na alarm.
Nie wódź na pokuszenie
namiętnością, co ciało otwiera
nie pozwól żebym rozkwitła,
lepiej zostanę w uśpieniu.
Zbyt długo błądziłam z wiatrem,
to nic, że iskrzą oczy
na twoim jesiennym ramieniu
pragnę chwilę odpocząć.
I tak graniczy z cudem
to, co się nam zdarzyło
bez granic w ciebie wsłuchana
z bliska popatrzę na miłość.
Komentarze (8)
poczułem ciepły podmuch wiatru na policzku i ujrzałem
czerwień wschodzącego słońca...jelsi pozwolisz to i ja
popatrzę z bliska na miłosc...pozdrawiam
"I tak graniczy z cudem
to, co się nam zdarzyło
bez granic w ciebie wsłuchana
z bliska popatrzę na miłość" piękny, pełen delikatnej
nadziei wiersz :-)
Wiersz poprzez zaprzeczenia "nie" skłania do zadania
pytania "dlaczego?" aby w ostaniej zwrotce wyjaśnić -
to miłość.
Ciekawie o miłości, jakby od drugiej strony,
przekornie . Wiersz zatrzymuje swoją oryginalnością.
W milości należy rozkwitać!
Ładny wiersz..."bez granic w ciebie wsłuchana"
...podoba mi się :)
"Zbyt długo błądziłam z wiatrem,"myślę, że świat z
perspektywy wiatru może być ciekawy:))
"bez granic w ciebie wsłuchana
z bliska popatrzę na miłość."... uroczy i pełen ciepła
wiersz :) pozdrawiam :)