bez trzymanki
nie będzie poezją
gdzież mi tam poręcz
gdy biegnę
po swoich własnych schodach
stopnie na pamięć
niestrome
niosą nogi i słowa
wiatr w uszach rytmem drażni
membrana zapisuje
poręcz która nie skrzypi
ułapię się tego wiatru
promień słoneczny niech drwi
nie musisz słuchać
kiedy trzeszczą
drewniane drzwi
Komentarze (2)
pomysłowo i bardzo ładnie...pozdrawiam
Świetny napływ twórczej weny-pozdrawiam