bez tytułu
Tylko smutek ją pożądał
Na swoje żądanie do piekła wciągał
A tam położył ją na kamiennym ołtarzu
Zapalając świece w kamiennym lichtarzu
Przewiązując jej dłonie sznurem
Myślał, jak ją smakować – bólem?
Pomiędzy rzęsami kpina się wygina
On z jej ust ostatni smak słów wypija
Łzy sączy niczym nektar wykwintnego wina
Włosami bawi się niemiłosiernie
Ciągnie i kręci, pokrętnie
Grymas bólu na jej twarzy spoczywa
Dla niego rozkoszy chwila
Jej nogami bawić się zaczyna
Po udach płynie namiętności słodka
chwila
Jego ręka na ramionach jej spoczywa
Drżący oddech myśli im rozmija
Dwa oddechy, dwa ciała
Dwie myśli…ała!
Brutalnie uderzył ją w twarz
Podsycając ich energii krótki staż
Oczami do duszy się jej przedostał
Spoconymi dłońmi pierś jej wychłostał
Jej łzę swoim palcem rozmazał
Pocałunkiem ją wynagradzał
Ona musnęła go swymi rzęsami
Na tym pustkowiu, gdzie byli sami
Ogień buchał z ciemności
Przyprawiając ich umysły o nowe
namiętności
Stanął nad nią w nadziei
Że jego życie dzięki niej się zmieni
Kochając się przeplatali:
Słowami myślami, myśli – słowami
Szepcząc magiczne formuły
On pragnął być bardzo czuły
Delikatnie rozwiązał jej sznury
Całując nadgarstków kontury
Ona mu wyszeptała
Jak wspaniale czuła wszelkie doznania
Potem milczała, jakby przyznać się bała
Że żyć bez niego nie umiała
Choć próbowała
Ze wzruszeniem z kącików jej oczu
Spłynął smutek
"znów potykam się o próg nadziei"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.