Bez tytułu...słowa
Bezsensowność wyboru
dotykającego tak boleśnie,
że upadając już bólu nawet nie czuć.
Wypaczenia w emocjach,
tragizm sytuacji przytłoczenia,
że nawet klękając na kolanach
i błagając o pomoc
nie ma nadziei na nic.
Nawet tego NIC już nie ma,
serce tylko jeszcze wolno bije,
bo nie ma odwagi na jego zatrzymanie samemu
wbrew Bogu.
Mija dzień za dniem,
każdy taki sam,
czarny bez blasku światła,
bez widoku,
niemy.
A ja w tym wszystkim jestem ciałem, bo
dusza, nawet nie wiem
gdzie dusza ma uleciała przez okno,
które niedawno budziło nadzieję
przepuszczając promienie słońca.
Teraz nie ma już nic, nic i nic.
Tylko serce bije ale to tez NIC.
Miłość niespełniona zabiła wszystko,
zostało wspomnienie.
Nie wytrzymuję
ale tkwię...cichutko już cichutko milkną
usta.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.