Bezbarwie
wytarty piatek prysnie sobota deszczem
zawisnie poniedzialek slonkiem na dobre
niewygodne we wtorek ktos mi nadepnie
narzekam jakby bylo malo prognozy
tydzien przestaje istniec idzie do
lamusa
mam swoje powody
narzekam drwie udaje
niekiedy cicho zaklne
zapale swieczke cienie na scianie
odlicze
muzyka w tle rozminie sie z dymem
szybsza niz moje zdziwienie
jeszcze jeden dzien na szczescie
wiosna wychylila sie z zimy na dobre
odrodzenie ziemi zaczelo sie bujac
stezone cieplo czeka zamglone
na obojetnej strunie gra wiatr
usmiecham sie
nie licze i nie obliczam
prostuje droge jakby nigdy nic
daty sie same rozpadna
nie pozostanie ani jeden numer buta
/ sorry, nie mam polskich znakow /
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.