bezdenność
spadamy głową w dół
biegnąc w życiu na oślep,
myślimy, myślami złożonymi z bzdur
łatwych i prostych,
żegnamy ranne rosy
rzeki od jęku obolałe
uciekamy i dorastamy
by być godnymi cierpieć
niegdy nie gojące się rany...
w trwałości stałych potrzeb
wiecznie zamyśleni,
uciekamy od bzdur codzienności
by móc wiecznie żyć w czaso przestrzeni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.