Bezdomna kamienica
z dala od gwarnych ulic
czerwonej barwy ściany
mur wkoło porośnięty jaśminami,
puste podwórko ławeczka
parę pięter szyby wybite,
wynędzniały kot
wygrzewa się w słońcu,
ile schodów połamanych
skrzypiących historię
stóp przebieganych,
to już przeszłość
byli żyli odeszli,
tylko handlarz złomu
śpi na strychu
stracił wszystko,
bezdomne pokoje
kurzem pokryte napisy
piece rozwalone
pisk spłoszonej myszy,
nocą świsty szmery
kołaczące okiennice
jęk chwiejącej poręczy
płacz niechcianej kotki,
blady księżyc
przemknie po schodach
po raz ostatni
Komentarze (8)
Zatrzymał mnie Twój wiersz na dłużej:) Pozdrawaim
ciekawe porównanie dom jak nasze życie jego rozbiórka
jak nasza starość
Smutne działanie czasu pięknie oddał Twój wiersz. Z
zamyśleniem pozdrawiam.
Dom do rozbiórki . Wszystko przemija z czasem.
Ciekawa opowieść. Skłania myśli w głowie do
sentymentalnych powrotów w to co przeminęło. Dobrze
oddany temat i szara rzeczywistość. Pozdrawiam:)
A laweczka pamieta szczesliwych niegdys ludzi.
Piekny wiersz.+++
uwielbiam te stare kamienice, świetnie
opisane...pozdrawiam
Stare się sypie, tworzy się nowe, ale sentyment
zostaje! Pozdrawiam!