beznadzieja
Potrącona przestrzeń
Oczu rozgoryczonych ból
Stoję beznadziejnie w punkt wpatrzony
Bezradność sznuruje mi oczy
Znów nie wyszło… w pół zastygłe
zdania
Myśli poplątane uczuć ślepe korytarze
Miotam się –Nie może tak być!
Rzeczywistość zaciska pętle
Opuszczone ramiona skrzydeł podciętych
wrzeciona
Oddalam się w niebyt
Łzami błogosławię oczy
Cień mym bratem
Wtulony w siebie
Kucam w kąciku
Drżę
Białe fale marzeń …oddalam się
łagodnie:
Ramionami wspomnień
Cichutko otulał
Gwiazdy
dalekiej zimny
blask…
Komentarze (3)
jak odpływające życie piękny obraz choć
beznadziejnością podszyty sprawia radość końca
problemu:)))poz.
Kolejny piękny wiersz...
Treść zapiera dech w piersi ...a te metafory ..."łzami
błogosławię oczy"...
Nawet "beznadzieja" w Twoim wydaniu, nie jest aż tak
straszna jakby mogło się wydawać. Ładnie wplecione
metafory.
Pozdrawiam:)