BEZRADNOŚĆ
świat jak pochylony dmuchawiec
z wyrywanymi włosami
starzec, który niejedno widział
kwiaty gną się w stronę wiatru
i jego zamiarów
jak kobiety
które na ulicach walczą
o swoją godność
z wiatrem, siłą żądną smaku widoku
zapachu
obnażonych ud
jak kobiety, które codziennie
trzymają w garściach
zmęczonych spoconych
swoje kolorowe sukienki
podarte
swoje kolorowe marzenia
kolorowe balony, które wiatr unosi
bezpowrotnie
bawi się nimi
i widokiem wystawionej na ulice
intymności
drzewa szarpane za ręce
upuszczają palce ramiona
ptaki
natchnionych uniesień, pięknych wzruszeń
owoce
spełnionego życia
trawy w zielonych sutannach żalu
klęczą i modlą się
żarliwie jak zakonnicy
o chwilę wytchnienia dla ludzkości
dla siebie
wiatr popycha ich z klęczek
na wznak
rozczesuje pokorne ciała
odłamując z łodyg kruche liście nadziei
morze pozwala
przeganiać się z kąta w kąt
miota się w dramatycznej walce
hiszpański byk, silny dzielny
który w końcu i tak przegra
położy się w miękkiej krwi
zachodzącego słońca życia
ogień, który wreszcie przepuści przez
próg
pożar, który odda
ten kawałek ziemi jakiego zapragnął
dziecko, które otworzy drzwi, odpowiednio
przekupione
człowiek, który ulegnie, właściwie
okłamany
łańcuchy górskie, skały, wolne
niedostępne tylko pozornie
rozdeptane sprzedane
przechodniom turystom wycieczkowiczom
cywilizacji
góra, na którą w końcu wejdzie
jakiś uparty alpinista
niewinność, dzikość, którą ujarzmią
łańcuchy
zaprzęgną kajdany, poharatają kolce
i podeszwy sprytnego obuwia
natura, która potrzebuje parków
narodowych
żeby móc w ogóle oddychać
człowiek, który potrzebuje człowieka
całego, a nie jego chwilowej
niepoczytalności
serce, które potrzebuje wzruszeń
choć od nich umiera
i śmierć, której wszystko się należy
Komentarze (1)
Nic dodać, nic ująć.. Twój wiersz powala na kolana..
Aż brak słów..