Bezsenność na wieki
Dla umierających "wewnętrznie"........
Serce zduszone liną poczucia winy.
Mózg jak liść zasuszony nie potrafi ożyć
w tragicznych sytuacjach,
niczym wybuch wulkanu
zabijający setki ludzi.
Poranna rosa nie ma znaczenia
kiedy nie wschodzi słońce.
Potwory kierują moim życiem.
Jestem kukiełką i w dodatku gram durną
rolę.
Miotam się jak ryba na haczyku.
Wiruję niczym martwy kamień,
a jednak żyję.
Przeceż nie śpię.
Bezsenność na wieki.
Czyżbym już nigdy miała nie wpocząć?
Skoro dusza uleciała jak puch marny?
Serce wprawdzie bije
ale czymże one jest
bez radości do życia?!
Ostatni okruch nadziei zdeptany
jak bezsilna mrówka.
Przygnieciony buciorami zła.
Aniele wiem ,widzę,
podajesz mi swą delikatną dłoń.
Chcesz pomóc, a ja chcę odejść.
Nie ratuj mnie.
Umarlam...
Jestem jak plaża bez piasku.
Krew w żylach jeszcze gorąca.
Patrzę, mówię, poruszam się
ale w środku obumarłam.
Jestem kwiatem więdnacym.
Wypuszczam nowe pąki
ale nie ma kto ich podlewać
i usychają.
Chodzę niczym widmo między ludźmi.
Nikt nie zauważa mioch oczu pełnych
raniących drzazg.
Niestety nie jestem tak silna,
jak skała, którą obmywaja fale.
Mnie każda taka fala osłabia
coraz to bardziej...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.