Bezsens (Woody Woodpecker)
Wybudowałem kiedyś
Dom nad przepaścią
A ta historia jest stara
Jak ja
Przepaść zawaliła się
Nie ruszając mego domu
Wielka szkoda
Nie pomyślałem wcale
Czasami uważam się
Za ostatniego brata
Gazów szlachetnych
Adoptowany przez ludzi
Nie przecze że niebo
Jakie by nie było
Jest niebieskie
Ale tylko po częsci
Wiekszość czasu
Zajmuje mi nie tylko
Wypełnianie krzyżówki
Na sobie samym
Ale i pewne zmartwienie
Które zapewnia braki
Cierpienia i korzyści
Z tego wynikających
Myślałem nie raz
Że zacznę paść świnie
Nie jestem żydem
Więc nie zabronią
Ale ich nie da się nauczyć
Latać i im nie godne
Dostąpić Królestwa Bożego
Chyba żebym je nakłonił
Oznajmiając ich los
A oczy miała tak błękitne
Jak głębia oceanu
Groziło mi utonięcie
Skąpanie się w otchłani
Tych kolorów
A gdybym był dzięciołem
Poleciał bym na Marsa
Szukając czerwonych
Drzew z piaskowym
Liściem przeplatanym
Złotą nicią
Który wytłumaczyłby
Niektóre zagadnienia
Związane z ruchem wirowym
Pewnej Pani
W Jeziorze Łabędzim
Dla Bena "Bugs'a" Hardaway'a za użycie jego wymyślonego dzięcioła w utworze.
Komentarze (3)
fantastyczny trochę z innej bajki
ukrycie emocji w sferze fantastyki wiersz w
podtekście ciepły o postrzeganiu ostrym przekonań i
osobowości własnej a dotyk innych odczuwany jest jak
inwazja Ciekawy
+Pozdrowienia
Mam jakieś odległe skojarzenia, że kilka fragmentów
znam, czy to premiera tego wiersza w necie? Tak, czy
inaczej bardzo ok.