Bezsensowna egzystencja
Wchodzisz do mojego swiata
Ale prosze Cie, stapaj ostroznie
Bo stapasz po moich uczuciach i
marzeniach
Widzialem lzy plynace z tych smutnych
oczu
W goracy letni dzien
I labedzie dumnie plynace po jeziorze
Widzialem spadajace gwiazdy
W kazda bezchmurna noc
I ta Jedyna, niezmienna
Wciaz lsniaca tak pieknie
I czlowieka upadajacego zbyt nisko
I narodziny milosci
Widzialem sens tego zycia
I moment, w ktorym zycie stracilo sens
I marzenia, ktore staly sie
rzeczywistoscia
I marzenia, ktore staly sie niewyraznym
wspomnieniem
Jakby iluzja...
Widzialem czlowieka pograzonego w
samotnosci
Cierpiacego i tonacego w tesknocie
I czlowieka tak bardzo szczesliwego i
radosnego
Tonacego w rozkoszach
I kochajacego tak szczerze
Widzialem to pieklo z koszmarow
I niebo wysnione
Ty i ja jeszcze nigdy tam nie bylismy
Choc tak bardzo tego pragnalem
I znow goracy letni dzien
I znow ten sam, samotny czlowiek
Wciaz teskniacy
Wciaz za Toba...
Tak bardzo Cie o to prosilem...
Komentarze (2)
Przepiekńie.
świetny wiersz! bardzo mi się podoba-obraz pełen
kontrastów... pozdrawiam