Bezsilność
Delikatny jak szept do ucha
Samotna łza z policzka spływa
Soli smak na twarzy pozostawia
W duszy pustkę wypełnia głośny huragan
Sopel lodu jak strzała serce przebija
W konwulsywnych bólach krew gorąca w żyłach
krzepnie
Chłodem całe ciało przesiąknięte
Próbując niezdarnie ustami haust powietrza
złapać
By krzstuszac się nim wyrzucić z siebie
czarną rozpacz
Krzyk bezsilnosci bez echa przez mury
przechodzi
I tylko dźwięk deszczu w oddali
Muzyką swoją duszę cierpiącą koi
Rany w ciele i umyśle zagoi
A nadzieja ciepłem rozgrzeje powoli
Ona do życia ponownie się zbudzi
Z sercem na kłódkę zatrzaśnietym
Ciężka droga będzie ją czekać
By ponownie nauczyć się drugiej osobie
zaufać.
Komentarze (7)
Życzę tego mocno :)
ładnie pozdrawiam
Ładny wiersz, tak jak napisałaś, a nadzieja ciepłem
rozgrzeje powoli i znów komuś zaufasz, pozdrawiam
cieplutko
Życzę wytrwałości, a wszystko wróci do normy, wtedy
staniesz się o wiele silniejsza. Miłego dnia
Nie tak szybko to zaufanie nastąpi. Tak, jak Ewa też
przeżyłam taką bezsilność, trwała kilka lat.
Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie nie tylko o miłości jest Twój wiersz.
Przeżyłam taką bezsilność, po której ciężko odzyskać
nadzieję. Pozdrawiam serdecznie :)
Wyobrażeń morze rozbrykane go stworzyło, morze które
jest owocowego serca siłą.