Bezszelestny Kraków
bezszelestny Kraków nie daje mi spać
noce z muzyką i papierosem w tle
nie mogę zagłuszyć tego szeptania
szept jest beznamiętny, przeklęty
bez wyrazu i z obawą wysłuchania
i tak mija rok, dwa, a ja jestem
zaszeptana
podszepty krakowskiego bruku
zostawiają odciski, ale mile mnie boli
gdy stąpam po tysięcznym mieście
dziesięć lat to dużo, ale mniej niż
młodość
bo muszę czekać wciąż, a tam będę za
niedługo
sama tego nie rozumiem, ale miasto
rozumie
tłumaczy setki języków i każe im lizać
mury
by szeptać tchem urwanym słowa
namiętności
i w bramie na Szewskiej podsłuchiwać
kochanków
Kraków wie, co się kryje się w tej
przyjemności
ulica pozna historie nieznaną
pokaże drogę do pokoju za ścianą
i będzie nagość nieukryta i
niestrudzenie
ciała głębokie i zasmucenie
a Kraków będzie grał na żałobnej trąbce
hymn wielki, hymn o miłości
Komentarze (2)
bardzo ładny wiersz, nastrojowy-zostawiam plusik:)
krakow bedzie gral na załobnej trabce :) ladny wiersz