bezszelstnie kroczę
Bezszelestnie krocze po mokrej rosie.
Bez wiatru w włosach, krocze po
zboczach.
Gdzie słońca nie ma.
Gdzie tylko ziemia...
Obraca się twardo.
Zapadło zwierciadło.
Umarło...
W czarnej pościeli...
Puszystej zawieli.
Bez zbędnych konfliktów.
Bez głosu bez pytań.
Układam się cicho, z moja muzyką.
Nie zabierz mi tego, mój kolego.
Przyjacielu nabyty...
Ja zdobędę twoje szczyty.
Ja nie poddam się bez walki.
Mikołowskiej układanki.
Zabierz mnie proszę...
Jeszcze w to miejsce...
Gdzie razem z deszczem...
Poczuję te ulgę i nie zechcę nic
więcej.
Gdzie tylko ciemna strona mej duszy...
Się wykruszy.
Nie zagłuszy co mówi serce.
Nareszcie...
Nareszcie.
Komentarze (2)
...przyjacielu nabyty ja zdobędę twoje
szczyty...Bardzo ciekawie.Pozdrawiam
Dużo się dzieje... Kłaniam się "D