beztytuł...
pewien duży człowiek młody
twórca ducha swej pogody
co go wszyscy tak szanują
Gdy go wszyscy potrzebują
żyje sobie w bogu ducha
nic nie mówi tylko słucha
biedny chłopak błądzi w lesie
idzie gdzie go myśl poniesie
i tak szuka w lesie ducha
przyjaciela swego druha
szuka wszędzie błądzi w koło
ludziom zawsze jest wesoło
znowu szuka potem drogi
znów go niosą myśli nogi
na poszukiwanie celu
pewnie było przed nim wielu
i dochodzi chłopak młody
ten przecudnej swej urody
i wnet znika z tego świata
o kim wiersz ten opowiada...
ludzie o nim zapomnieli ludzie go głęboko mieli pozostaje tylko wierzyć że udało mu się przeżyć...
Komentarze (1)
Hmmm ... nie mam pojęcia skoro 'w net' znika ... musi
cyborg być jakiś ;) Brr... takie rzeczy tak mi psują
zabawę, że nie mogę już potem niczego pochwalić