Biała Piska - produkcja koszyków
Zaraz po wojnie. Miasteczko przygraniczne, zniszczone. Pierwsze próby podjęcia jakiejkolwiek pracy i produkcji.
Barak się trzymał, bez żadnych smyków
Poszedł na służbę już do "koszyków."
Były okna, ściany i dach nad głową.
"Koszyki" dały produkcję nową.
Nie trzeba było kobiet zapraszać.
/a były zdolne kobiety nasze/.
Kilku mężczyzn też się zgłosiło.
Najpierw szkolenie trzeba przejść było.
Rosła produkcja na zamówienie,
kobiety miały tu zatrudnienie.
Z wikliny plotły meble i kosze
W garści ściskały potrzebne grosze.
Potem łubianki, zgrabne palety.
Nawet na zmianie były kobiety.
Zakład był prężny i się rozrastał,
wkrótce się przeniósł w inną część
miasta.
Tu na Warszawskiej zrobiono lokum.
Wielki magazyn i plac szeroki.
Stukały młotki, jęczały piły,
leciały wióry, białe trociny.
Pobliski tartak przecierał kloce,
nowa produkcja nabiera moce.
Czemu upadła, czy nie potrzebna,
taka wspaniała produkcja drzewna?
A barak? Spełnił swoje zadanie,
gdzieś go złożyli na spoczywanie.
Ta mała budka, dzielna wspaniała,
wielką przysługę miasteczku dała.
/Świetlica. Kino. "Koszyki"/
Stary barak odegrał poważną rolę w życiu miasteczka. Był świetlicą, kinem i był pomieszczeniem do produkcji koszyków, mebli z wikliny.
Komentarze (43)
Praca u podstaw - inicjatywa lokalna - i z małego -
urosło duże...
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze.Były chwile,
których nie zapomni się do samej śmierci. Nie da rady.
Wciąż żyją w mojej pamieci. Pozdrawiam.
Twój wiersz przywołuje we mnie wspomnienia z dawno
minionych lat:)
Pozdrawiam Broniu:)
Marek
Piękne wspimnienia.
Popraw Broniu /niepotrzebne/
i zamiast /pryskały/ czytam sobie /leciały/ wióry
Pozdrawiam :)
Przywołuje Pani historię, taką codzienną, powszednią,
o której dziś się zapomina - to bardzo cenne.
Pozdrawiam serdecznie : )
Rzewnie się robi czytając Twój wiersz. Umiesz to
bardzo dobrze robić, Bronisławo.
Lubię zaglądać do Ciebie po takie wspomnieniowe
opowieści.
Pozdrawiam cieplutko :)
To tak niedawno, a dziś? Koszyki plotą w Chinach, bo
nam się nie opłaca, małe kina poupadały, bo też się
nie opłacało. W sklepach mamy 120 rodzajów wódek, ale
tej z czerwoną kartką nie uświadczysz...
Dobrze, że ci, co pamiętają - opisują.
ważne i potrzebne są sprawy proste : praca, dom,
miłość i zaufanie... współczesny świat zbyt dużo
komplikuje...pozdrawiam
Serdecznie dziękuję za miłe komentarze. Pamiętam
koniec wojny i te straszne gęby Niemców, okupantów. Ja
dwa razy uszłam życiem. Moja rodzina też i nawet nasza
cała wieś. Jechałam z rodzicami na Prusy, ale cała
drżąca, jak do Oświęcimia.. Każdy, kto przyjechał na
te Ziemie nie był pewny swojego losu. Że jeszcze coś
się wydarzy. To za gładko by tak było. Pomało ludzie
zabierali sie do roboty. Na początku wcale nie robili.
Spotykali się i przekazywali sobie najnowsze
wiadomości. Pozdrawiam serdecznie.
Interesujące wspomnienia tamtych czasów, pozdrawiam
ciepło.
wspaniałe wspomnienie pełne nostalgii Pozdrawiam
serdecznie:))
Świetnie się czyta Twoje wiersze o minionych czasach.
Wiele można się z nich dowiedzieć.
Pozdrawiam Broniu :)
...wszystko trzeba było budować od nowa,ale robiliśmy
to z ochotą żeby przyszłym pokoleniom było
lżej...piękne wspomnienia.pozdrawiam.
Kolejny, wspaniały wspomnieniowy wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :-) Życzę dobrej, spokojnej nocy
:-)
Potrzeba chwili była zawsze matką wynalazków i
rozkręcała dobrą robotę, się pracowało w każdą sobotę,
czasem i w niedzielę.