Białe Motylki
W moim lesie
cztery brzozy niczym woje na warcie
w środku lasu stoją strzeliście
wyniośle
wiekowy dąb rozłożysty trwa dostojnie
sosny dorodne wodza okalają godnie
Na jego szacie serca wycięte ze strzałą
przez pary za ręce się trzymające
wyznanie uczucia na korze rysując
chcą by na wieki `miłość nie była w
rozłące
Ścieżki mrówcze jak autostrady
do miasta prowadzą niezbicie
gdzie wre praca mrówczego rodu
z pokolenia na nowe z królową na
szczycie
Ślimak śniadanie na krawcu spożywa
dzięcioł uparcie dziuple w sośnie wykuwa
listowia w tęczowe barwy się malują
opadną na ziemię dokonując spełnienia
Sklepienie niebieskie w brunatne się
zmienia
północny wiatr chłodem zawiewa
znak to niezbity dla mieszkańców lasu
że białe motylki przyfruną z nieba
Mirosław Pęciak
Komentarze (1)
Bywało, że widziałem białe motyle, ale wówczas mi
radzono: nie pij tyle.