biały
Brak mi tej bieli za oknem o poranku
powrotów do pokoju ciepłego, łoża
przytulnego.
Brak mi tej czepki, rękawic zimowych
bezpiecznego ciepła przy grzejniku w
pokoju.
Brak mi wiatru mroźnego, czerwonego nosa w
szaliku
gdzie dłoń przy dłoni w kieszeni mej
kurtki.
Brak mi puchu na ubraniu, wilgoci w
bucie
tych drgawek wychodząc na altanę.
Kiedy upadniesz mój biały przyjacielu
i melancholię jesieni w pokój zimy
zamienisz...
Brak mi drogi do miasta w zawiejach i
lodzie
chcę znów w butach przez zaspę wędrować.
Brak mi herbaty z cytryną po wojnie
śnieżkowej
rękawiczki, czapko, szaliku - szykujcie swe
oblicza...
Brak mi choinki i zakupów dla rodziny
chcę znów świąt... Bożych... zimowych...
Brak mi komfortu psychicznego, pokoju na
sercu
przecież ślisko... więc i życie
zwolni...
I zacznie czas płynąć jak potok zimowy
powoli, nieznacznie, lecz nadal... bez
przerwy
Czekam na ciebie chwilo ulotna, chłodna,
radosna
Czekam na ciebie mój biały przyjacielu
dasz mi radość, nadzieję, szczęście po
prostu
Czekam bo brak mi ciebie...
mój... biały... przyjacielu...
"...a w myślach choć tu do mnie, poczuj sie swobodnie..."
Komentarze (1)
Niezwykły ten wiersz!
Tęsknisz za śniegiem:)Oryginalne natchnienie warte
uwagi.