biały przyjaciel
Czy pamiętasz gdański łabędziu
jak cię chlebem żołnierskim karmiłem,
i przy tobie trudy służby znosiłem,
gdy po niedzielnym śniadaniu resztki
pokarmu chowałem,
i je później z uśmiechem na twarzy do morza
wrzucałem.
gdy na widok twych martwych braci całym
sercem płakałem,
wypływając w morze okrętem z ukrycia cię
pozdrawiałem,
gdy nad siły smak ciężkiej pracy
poznałem,
umęczony z bezsenności na chwilę
odpoczynku,szczęścia,wolności,
przy tobie łabędziu czekałem,
gdy z zatrutej wody na ląd wychodziłeś
szukając grobu i chwili śmierci,
łzy w mych oczach budziłeś.
Ty! jedyny łabędziu winieneś być królem tej
zatoki
a mewy krzykliwe jako strażniczki przy twym
boku.
Pamiętam jak u schyłku służby
ze mną się żegnałeś,
na pamiątkę istnienia swego,
białe pióro mi ofiarowałeś.
dawno,dawno temu w Gdańsku - 25lat
Komentarze (5)
wspomnienia...ładnie, choć smutno, pozdrawiam
Wydaje mi się, że teraz nie mieszkasz w Naszym Kraju.
Miłego
Czytałam już ten wiersz w pociągu, wracając z pracy,
ale co w domu, to w domu. Bardzo smutny wiersz.
Dobranoc
Bardzo smutno.Pozdrawiam:)
Ciekawe pozdrawiam