Biedactwo...ona.......nic...
Brązowy szalik, czarna czapka,
Kurtka po matce odziedziczona,
To jest tu, to ta ławka,
Tu siedziała kiedyś ona.
Wiatr porywał namiętnie jej włosy,
Usta małe miała takie,
Oczy mokre niczym od porannej rosy
-bo nie chciał jej żaden.
Co ona zrobiła takiego?
Że jej świat nie chciał?
Przecie nie uczono jej złego,
Ojciec od zła z daleka ją trzymał.
W szkole lubili się nad nią znęcać,
A ona taka bezbronna była!
Modliła się by Boska ręka
Ją obroniła, by więcej po nocach nie
wyła!
By nie ryczała po nocach,
Nie użalała się nad sobą.
Twarzyczka jej śliczna w tych włosach,
Ona...ona była dobrą osobą.
Teraz ja siedzę na tej ławce,
Co kiedyś siedziała ona
I stawiała tu świeczki matce,
Co była dla niej jak królowa.
Matki swej los podzieliła,
Bo jakaś głupia dziewczyna
Urody jej pozazdrościła
I z zimną krwią ją zabiła...
naprawde...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.