W biel ubrany...;(
Aby osiągnąć niebo...
Pamiętam jak dziś...
Ciemna noc...
Deszcz za oknem..
Uderza w me okno...
Wpatruję się w marny blask latarni..
I ta piosenka...
TY ja napisałes..
Ubrałeś ją w słowa..
Przystroiłeś w piękne barwy serca...
Każda nuta to brzmienie Twego głosu...
Jesteśmy razem...
Tylko ja czuję się sama...
Czuję chłód pokoju...
Wiatr za oknem.
Wychodzę na dwór...
Deszcz spływa po policzkach...
Czuję jak kropla za kroplą płynie po mym
ciele...
Dotyka każdego jego detalu...
Czemu to nie jesteś Ty...?
Nie wierze w swoje szczęście...
Dlatego tak mi trudno uwierzyc w
Ciebie...
Me myśli krążą wokół Twego
imienia...wzroku...rąk...
Pamiętam ten pocałunek...
Ten pierwszy nie
zapomniany...delikatny...
Pieściłeś mnie tak jak chciałam...
Tak jak na to pozwalało Ci sumienie...
Tak jak na to pozwalałam Ci ja...
Nie wierzę w swoje szczęście...
Mam dość...
Idę w stronę światła...
Tam gdzie uwierze... Gdzie zobaczę
Ciebie..
W biel
ubrany..nieskazitelny...ciepły...mój...
Uwierz w miłośc i swe szczęście...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.