bieszczady
na poloninach zielonych przysiadla burza
w ciernistych oparach mgly poranek mnie
nurza
wilgoci smak i zapach zieleni natretny
jezyny silny krzew wije palak pokretny
jesienne szczyty wznosza sie hen pod
niebosklon
w rozpadlinie swierki oddaja szczytom
poklon
pierwsze zimy echa migocza wdziecznie
switem
pajeczyny blyskaja wsrod galezi wite
i nie ma tesknoty ponad te za gorami
ponad te za lasem i za jeziorami
nad potokiem sliskim sciela sie
jarzebiny
dociekam uparcie mej nostalgii przyczyny
zasnelabym na wiecznosc wpleciona w
poszycie
oddalabym gorom caluskie moje zycie ...
Komentarze (19)
jako dziecko zaczytywałem się książkami o
bieszczadach, mazurach, o stronach gdzie diabeł mówi
dobranoc i pies szczeka ogonem-bo nie stać było na
podróże-a moją ojcowizną jest śląsk ze swoimi urokami
i czarnymi hałdami
Wielka Twoja miłość i zachwyt Bieszczadami przebija
przez te strofy. Ja też je kocham. Pozdrawiam :)
Ujmujący:) Pozdrawiam.
Dziękuje za odwiedziny u mnie,pięknie napisałaś o
Bieszczadach ,pozdrawiam