Bird
Wrócę tu w mojej lśniącej godzinie
Odarty ze strachu, przybrany syn burd
Pogięty saksofon wydrążę z kieszeni
Seks dymem uleci bez słów i bez nut
Nowe dwudzieste i grzechy nowe
Popłyną ze szczelin brunatnych miast
Melodie szybkie jak ręce pod stołem
I śpiewy wtórne w nas - dzieciach gwiazd
Aż przebudzimy ptactwo uczone
Ornitolodzy bez kartek na sen
Wypatroszymy przebrzydłą wronę
Król ptasich pieśni powróci na dżez
Komentarze (4)
Bardzo ciekawe wiesz pozdrawiam.
ptakom podobni...?
Doskonały Wiersz.
Majstersztyk. Wiersz dojrzały i świadomy.