Bladość luster
Mijam w biegu
bladość luster i ścian
codziennością nabrzmiałe ulice
bez cienia radości i barw
szarości nikt nie policzy
W bezkresie czasu
gubię drogę
bo nie chcę chyba
sama nigdzie iść
bo do ciebie wracam
wciąż myślą i słowem
samotne wczoraj
i samotne dziś
Skradasz się we śnie
odchodzisz pragnieniem
zostawiając w sercu
smutną szarą jesień
melancholią otwieram oczy
budząc kolejny blady świt
wypłowiały jak stary kalendarz
jak pamięć szczęśliwych chwil
Komentarze (6)
Pięknie opisana - kobieca tęsknota
piękny wiersz bravo
Piekny wiersz...samotnosc karmiona pamiecia
szczesliwych chwil...swietnie dobrane
slowa..pozdrawiam
Przemawia do mnie ten czar słów, piękny wiersz.
bladośc luster.....ho...ho....ale tytuł....czytam
zanurzony w bezkres twoich słów...mysli i słowa stan
skupienia...melancholia sen i poranek nowy
dzien....refleksja narzuca aby zatrzymac w pamieci nie
tylko słowa ale i chwile...brawo.......duzy plus...
Ale to piękne! ... i smutne...
jeden z najpiękniejszych wierszów, z jakimi w życiu
miałam do czynienia. pozdrawiam serdecznie!