Blaski i cienie
Blaski i cienie
Jutro chyli się do zmierzchu, żółkną słowa,
więdną myśli.
Niewyraźne już, zamglone, nasze dawne można
wyśnić.
Z czasów, kiedy rześka młodość bielą zębów
w słońcu lśniła,
pięknem duszy, gładką skórą i łabędzią
smukłą szyją.
Tam ja byłam. Tam ty byłaś.
Bose stopy roztańczone na polanie pełnej
rosy,
wiatr - rozpustnik pieścił ciało, gładził
długie, ciemne włosy...
Farbą złotą wymalował wizje, plany i
marzenia,
tam, gdzie piękno i uroda nie ma prawa się
odmieniać.
Tam ja byłam. Tam ty byłaś.
Wizje bladły nieuchronnie, czas rysowal
scenariusze.
Pozacierał malowidła nieścieralnym ciemnym
tuszem.
Wnet i młodość, z której dotąd, taka żądza
życia biła,
przeminęła bezpowrotnie. Może to być...
czarcia siła.
Tam ja byłam. Tam ty byłaś.
Jutro chyli się do zmierzchu, żółkną słowa,
więdną myśli.
Niechaj dzisiaj, chociaż we śnie, nasza
młodość nam się przyśni.
Może wtedy zapragniemy znowu usiąść na
polanie
i choć cząstkę, tego „z wczoraj”, ktoś na
nowo znów dostanie?
Może ja? Może Ty?
Komentarze (16)
całe życie przemknęło w tych słowach