Błazenada
Dzisiaj mnie straszny śmiech ogarnął,
gdyż zobaczyłem postać marną,
która przewodzi tłumom cieni,
jakby chciał czynem tym coś zmienić.
A to jest tylko błazenada,
wypowiedzianej prawdzie zdrada,
nawet kłamliwej wbrew istocie,
co przeciwstawia żywot cnocie.
Sam nie wiedziałem, co mam zrobić,
głupim uśmiechem twarz ozdobić,
czy zlekceważyć czyn pozera,
niech dalej wiernych poniewiera.
To wyglądało tak komicznie,
choć wiernych rzesza trwała licznie,
i powtarzała święte słowa,
by Bóg od krzywdy ich zachował.
A jakiej klęski to zaznali,
tacy wyniośli, wcześniej mali,
kto im powierzył cenne stany,
by nie był więcej pomazany.
I szli przejęci swym natchnieniem,
by widział w oczach ich cierpienie.
I szły w pochodzie smętne twarze,
Już pozbawione wszelkich marzeń…
Komentarze (4)
Dobrze ujęty temat. Podatnemu na sugestie, bezmyślnemu
motłochowi łatwo jest namieszać w głowach.
Pozdrawiam serdecznie :-)
Mocno, prawdziwie i smutno...mnie bardzo poruszył
wiersz. Pozdrawiam :)
Wiersz trafia
Pozdrawiam :)
Ten wiersz przenika do wnętrza.