Błędny ognik
Zapłonął niczym pochodnia
W ciemnym życia tunelu
Jak mnie odnalazłeś
Pośród cierni tak wielu
Wyciągnęłam do Ciebie dłonie
Serce nadzieją zabiło
Nadchodzisz jak wybawca
Czy mi sie to tylko przyśniło
Podszedłeś jednak bliżej
Ogień nadziei zgasiłeś
Nie na tej drodze być miałeś
Po prostu zabłądziłeś.
Komentarze (15)
Trafi się jeszcze ktoś kto nie przychodzi tylko gdy
zabłodzi tylko taki co bedzie wiedział ze słusznie
szedł i czekał.
błądzić jest rzeczą ludzką ale dla mnie nie ważna
jaka ta droga byle do serca była
Świetne napisane.
Ech, bo to błędny ognik był. Niech peelka się nie
zraża, jeszcze ujrzy prawdziwe światło. Moc
serdeczności.
smutno ...ale nadziei nie trać z nią łatwiej przetrwać
'gorsze chwile'
pozdrawiam serdecznie:-)
Nieco mi szkoda,że wiersz nie "płynie" przy czytaniu
jak na rymowany.
Pozdrawiam:)
Nie wolno sobie nadziei skąpić,
nawet gdy przyjdzie wątpić!
Pozdrawiam!
Bo miłość jest ślepa, także dla ognika,
błądzi, błądzi i błądzi, każdego dotyka.
i w pierwszym wersie uciekło"ł" zapłonął (rozumiem że
chodzi o ognik)
Aniek, po prostu piszemy osobno. Mocno zachwiana
rytmika. Poza tym smutno w Twoim wierszu.
Ładnie, chociaż smutno
Pozdrawiam:-)
ten ognik był dla kogoś innego
trzeba wypatrywać swojego...
(tak myślę)
+ Pozdrawiam
I tak bywa, omyłka, rzecz ludzka...pozdrawiam ciepło
Popraw proszę słowo "podszedłeś"
Pozdrawiam
Przykre bardzo... Zabladzila miłość tym razem ale ona
trafi:)
Pozdrawiam serdecznie :)