Bliskie
Napisałam wiersze: o niebie,
o gołębiach, cnocie, chlebie.
Ubierałam w ostre słowa:
zniewolenie, brak krygowań.
Opisałam: światło, cień,
nocne mary, w marszu dzień.
Co znalazłam, co zgubiłam
- między wersy rozproszyłam.
Trajkotałam o swej duszy
- co w niej marne i co wzruszy.
Wzlatywałam, upadałam
- brzytwy, tonąc się chwytałam.
Jak blekotem odurzona
- brylowałam w marzeń stronach.
Gniewne walki, zbite myśli
- okraszałam kwieciem wiśni.
Krnąbrnie brałam pióro wieczne
- malowałam szlaki wsteczne.
Alegorią słów przewrotnych
- obrzucałam smutne wiosny.
Przepraszałam i błagałam.
Uśmiechami tęczę tkałam.
Grały Trąby Archanielskie,
kiedy szczęściem wrzało serce.
Rozpieszczałam mową ciało,
które chciało, brało, drżało.
Wena, polot w jednej chwili
twórczo nieład ten zdobiły.
Darów los układał prawdy
- trefne wziątki, dobre karty.
Tak wiruję, żyję, czuję...
Co się jeszcze we mnie kluje...?
grudzień' 2005
Komentarze (4)
cała Ty Aduniu,tryskająca szcięściem pogodą
ducha,widząca wszystko przez pryzmat kolorów
tęczy...jak zwykle z wielką przjemnością się tu
zagląda
Jak pięknie uplotłaś ten wiersz! Cudny rytm, czyta
sie z przyjemnością wielką. I całe bogactwo w nim
myśli i tego co w nas kipi, wre i gra w duszy
niespokojnej. Ślicznie Ci się "kluje" - powodzenia!
Ile tu wrażeń, planów i werwy! Aż kipi ten wiersz,
Aduniu. Pozdrawiam świątecznie.
Z każdym wersem przyspieszałem czytanie...Jakbym biegł
do mety po laur zachwytu:)Podoba mi się bardzo!!!!!