Bliżej mi do środka
Bliżej mi do środka,
niż do krańców strony.
Bo cóż mnie tam spotka,
będę rozżalony.
Stanę tam nijaki,
samotny z rozpaczą.
Otulony w znaki,
które nic nie znaczą.
Odurzony chwałą,
co nie zaistniała.
Przez chwilę coś grało,
nuta gdzieś przebrzmiała.
Odeszła spokojnie,
i ucichła szałem.
Mogłem żyć dostojnie,
tak to planowałem.
Bliżej mi do środka,
bardziej się kojarzy.
Tak miłość mnie spotka,
tam potrafię marzyć...
autor
Grand
Dodano: 2020-02-22 09:28:44
Ten wiersz przeczytano 518 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
To paradoks wiary. Niby powinniśmy pośpiesznie dążyć
do brzegu a jednak zwlekamy na siłę z dotarciem tam.
Ktoś kiedyś nazwał to ludzkim odruchem:)))
Gdybym gał - na gitarze - pociągnąłby ten wiersz przy
końcu tzw. prywatki - imprezy z lat
siedemdziesiątych.. - A włąciwie - już po - przy
zmywaniu wspólnym naczyń - przed snem. -Nie wiem
dlaczego czuje taki klimat.
Tak na zmęczeniu, "na fleku", ale - na luzie.
Pozdrawiam Grandzie:)
od tego krańca trzymać się jak najdłużej, bo i tak
czeka nas nieuchronne z nim spotkanie.
Nikomu się nie spieszy do krańca.
Czy w ósmym wersie nie miało być "które"? Miłej
soboty:)