Blues o czwatej nad ranem*
Wiesz czym jest bezsilność tłumionej
złości,
że nie tak wszystko „idzie” jak
gdybym chciała?
Nie tak zasypiam w poduszkę wtulona i nie
tak
się budzę po snach gorączkowych.
Nie tak wciąż marzę o cieple dotyku, nie
mogąc
go poczuć, gdy tylko zapragnę.
Nie tak wciąż szukam na dnie myśli
smutnych
zarysu oblicza- chociaż zarysu.
Nie tak rozmyślam marzeniem natrętnym,
że
mógłbyś być przy mnie w każdym momencie.
Nie tak wciąż czekam na słowa otuchy, że
już
niedługo, że- już- szybko będzie.
Nie tak cię kocham jak kochać powinnam,
czułością spojrzeń, gestem dotyku.
Nie tak zapachu szukam gdzieś resztki,
skrytego w
moich zakamarkach, by go utrwalić w
nozdrzach pamięci.
I nie tak tęsknię, by o tym zapomnieć, by
przywoływać
wciąż miłe wizje... aby tęsknotę wreszcie
ukoić.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.