bo do tanga trzeba dwojga...
to tylko wiersz...napisany marzeniem ...z siłą cztery i pół...
milion świateł wielka sala rozśpiewana
roztańczona
kolor sukni jak brzoskwinia czyjeś dłonie
smak martini
ciepły oddech ciche słowa ktoś porywa mnie
w ramiona
słyszę tylko bicie serca...wszystko milknie
w jednej chwil
...gestem dłoni nakazujesz by orkiestra
grać zaczęła
rytmy tanga... ciepło twoje oczy
roziskrzone płoną
gładzisz plecy marząc głośno by ta chwila
nie minęła
mocniej teraz mnie przytulasz zmysły tylko
ciebie chłoną
milczą usta tak wymownie zapatrzone chciwie
w siebie
jeszcze chwila...jeszcze chwila ciała lgną
do siebie śmiało
unoszona swym pragnieniem nic nie widzę
oprócz ciebie
odwzajemniasz się tym samym pocałunkiem
mówisz...mało
...milion świateł rozedrganych sala śpiewa
sala tańczy
wybiegamy w noc gorącą między drzewa och
chłód trawy
nie ma sukni brzoskwiniowej...spijasz sok z
mej pomarańczy
...zaskoczeni...uśmiechnięci... powracamy
do zabawy...
Komentarze (7)
Bo do tanga trzeba dwojga... Tak, to już prawie stare
jak świat powiedzenie... Piękne słowa i piękne
marzenie zapisane... do spełnienia :o)))
Kiedy sylvestrową nocą "rytmy tanga" was omocą, zmysły
grać wam zaczną w sobie, i tańczenie już nie w głowie,
---wróćcie lepiej do zabawy, bo na dworze nie ma trawy
Piękny wiersz...
pozdrawiam!
Dodaję głosik:)
Przeciez prawie wszystko mozna robic
w rytmie "tanga" - czemu wiec nie
marzyc...
Jak to miło… jednak się uśmiechasz i
marzysz… pięknie marzysz.
bardzo delikatny , namietny i roztańczony erotyk :)
Bardzo ładny erotyk ...taki delikatny ... pięknie
odzwierciedla miłość ... i pomysleć ,że od walca się
wszystko zaczęlo...