Bo jak nie my, to kto ?!
Dla WAS bo jesteście naprawdę Wielcy!
Zmiana bazy to nie problem,
jak powiedział kiedyś szef.
Lecz zwyczaje są istotne,
zakorzeniły się na dobre!
Hejka wszystkim, tu Asia! Udało mi się
ubłagać szefa bym to ja napisała
sprawozdanie z relacji. Musieliśmy
przenieść tymczasowo bazę, na czas pobytu w
Hiszpanii do... Barcelony! I to właśnie
tutaj toczy się dzisiejsza akcja. Mało tego
na samym stadionie FC Barcelony! Mamy tutaj
w Hiszpanii pokonać tak jak oddział tego
Taliba Zenobiusza zupełnie nowego wroga.
Już o nim słyszeliście. Tak jest to „La
Cucaracha” czyli czarny Karaczan z bandą
swoich zbirów spod ciemnej gwiazdy.
Tym razem zamordowali oddziały służb
ochroniarskich i wkroczyli z ciężką
amunicją na stadion podczas dobroczynnego
meczu Barcelony z Realem Madryt z którego
dochody mają zostać przekazane na szpital
dziecięcy w Maladze. - Rozlokowali na
widowni ładunki wybuchowe i sterroryzowali
piłkarzy i sędziego, nawet porządkowym się
oberwało. Zażądali siedmiocyfrowej sumy
spuszczonej w walizce ze śmigłowca, z jedną
osobą na pokładzie i bez broni, na sam
środek murawy.
Jakie szczęście, że przenieśliśmy się
akurat do Barcelony, szef jakby wiedział
gdzie ten wesoły oddział czarnego karaczana
uderzy ponownie. Szef został w biurze
zagrzebany papierkową robotą, wiem, że to
musi być tortura dla osoby jego pokroju,
który nienawidzi siedzieć w jednym miejsc.
Woli sam działanie i niezłą akcję, zresztą
kto nie lubi? No ale od czego ma oddział
Aniołków, załatwimy całą sprawę w trymiga,
bo jak nie my, to kto?
Więc ja, Magda, Oktawia, Paulina,
Jagoda(Łapa) i Andrzej, któremu szef kazał
iść z nami, cytuję Tomka: Weźcie Andrzeja,
może się na coś przyda”
Wszystkie byłyśmy zaopatrzone w broń typu
Magnum, swój łuk na plecach i katanę
przypiętą do pasa, Oktawia uzbrojona
dodatkowo była w maczetę, a Jagoda w swoje
magiczne pazury tak ostre, że przecięły by
topór rzeźnicki na pół i to wzdłuż,
niesamowita wchodzą w metal jak w masło.
Tylko Andrzej miał swoje noże z którymi się
nie rozstawał i ukrytego Colta w bucie.
Niestety znowu były narzekania, bo
jedynym planem jaki mieliśmy była, znowu,
tak zwana „brudna robota”. Musieliśmy
przekraść się rurami do stadionowej chatki
wodociągowej. Czasami za zatroszczę
Sarevokowi suchego biura. Na całe szczęście
rury były wielkie prawie jak metro, że
spokojnie dało się nimi iść lekko jeśli się
lekko skuliło, ale te zapachy, niesamowite
przeżycie, będą mnie prześladowały we snach
przez najbliższy miesiąc.
Kiedy już tam dotarliśmy i zrobiłyśmy
rozeznanie trybun i rozstawionych
terrorystów w czarnych płaszczach oraz
tandetnych czapeczkach z czółkami
karalucha. Andrzej w tym czasie użył swoich
łotrzykowskich umiejętności, które namył z
książek o złodziejach, ukrywając się w
cieniu, wyruszył wzdłuż trybun i rozbrajał
każdy ładunek jaki zdołał znaleźć.
Paulina, Magda i Oktawia przekradły się
cichutko z łukami na dogodne miejsca
strzeleckie wysoko na trybunach za lampami
i tablicą wyników. Na mój lekki znak litery
„S” w języku migowym zaczęły strzelać z
łuków z szybkością karabinów maszynowych.
Jakie było zdziwienie czarnego karaczana
siedzącego z walkie-talkie w loży dla
VIP-ów kiedy każdy jego oprych padł na
murawę ze strzałą w kolanie.
Kiedy to Jagoda zakradła się do loży w
swoim topie na podobiznę skóry jaguara i
mini spodenkach w taki sam wzorek, niestety
czarny karaczan nie dał się zaskoczyć. Pod
tym względem był przebieglejszy niż
Zenobiusz czy Sergiusz, ulotnił się zaraz
po tym kiedy jego ludzie zostali
unicestwieni. Jagoda zaryczała po ludzku
kląć siarczyście. W akcie zemsty zeskoczyła
na murawę i każdego zbója traktowała
bezlitośnie, łapiąc go za klejnoty przez
spodnie i dokładnie wtedy wysuwając pazury
pozbawiając ich szybciej niżby zdołali
powiedzieć au!
Potem jak wtargnęła policja i służby
medyczne oraz porządkowe, zrobiłyśmy sobie
zdjęcia z gwiazdami piłki nożnej i mecz
rozegrał się wedle planu. Dostaliśmy dla
szefa piłkę z podpisami gwiazd obu drużyn.
To było wydarzenie, gdy mu ją dawaliśmy nie
mógł odżałować, że go z nami nie było, a
wykonał dopiero połowę papierkowej roboty
razem z Anką, recepcjonistką z Agadiru,
którą ściągnął do pomocy.
Na tym kończy się raport, trzymajcie się
ciepło.
Tomek i Aniołki Sarevoka spółka S.O.S
W jednej chwili świat się zmienił i byłem
w urzędzie miasta. Czekałem na wujka
Stefana, który załatwiał sprawy podatkowe
itp. Po piętnastu minutach wyszedł i
ruszyliśmy do samochodu. Tequila siedziała
w cieniu wozu na parkingu i na nasz widok
zaszczekała radośnie. Jak opowiedziałem
wujkowi całą historię w domu, bo w maseczce
ciężko to zrobić, był pod wrażeniem nie
mniejszym niż zawsze.
- Wyślij kilka twoich historii do Patryka
Vegi, niech je wykorzysta. Zobaczysz Oscar
murowany w każdej kategorii! - rzekł z
uśmiechem wujek Stefan.
Do następnej przygody, hej!
Tomek
All rights to the stories are reserved !
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie Tomek,
Oktawia, Asia, Magda, Paulina i Łapa spółka
S.O.S.
Nigdy nie rezygnuj z marzeń, bo to, że coś
nie dzieje się teraz wcale nie znaczy, że
już nie nastąpi wcale.
Bo moc wyobraźni to dopiero wielki dar,
wystarczy, że jej zaufasz, a pozbędziesz
się z życia mar.
Do następnej przygody, hej!
TOMEK
Dziękuję za wszystko i za nic tak po prostu bez granic! Bo bez was już dawno bym się poddał!
Komentarze (25)
Zgadzam się z tytułem i treścią prozy, że jak wy to
kto może przeżyć tę niesamowitą przygodę :)+
Masz w sobie to coś do opisywania przygód ....
Pięknie i te Twoje przygody takie zachwycające. Wydaj
książkę, to poczytamy. Pozdrawiam.
Byłaby z tych fragmentów świetna książka. Jak zawsze
podziwiam Twoją wyobraźnię; z przyjemnością
przeczytałam. Pozdrawiam :)
Długie i z zaciekawieniem czytałem do samego końca :)
Pozdrawiam serdecznie +++
Miło było się rozmarzyć biorąc udział w kolejnej
przygodzie.
Rozbudzona fantazja sprawia, że czytając przenoszę się
w inny świat.
Zapraszam do mojej fantazji o śmierci:)
Pozdrawiam i czekam na kolejną przygodę:)
Marek
Tomku, wciąż zadziwiasz swoimi przygodami i muszę się
przyznać, że warto jest marzyć;)
Ty jesteś tego dowodem i czekamy na dalszą przygodę;)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Fantazja rozbudowana znakomicie Pozdrawiam Tomku
Masz wyobraźnię!!! Podziwiam.
Witaj Tomku.
Jak zawsze, zatrzymują Twoje przygody i wciskają w
fotel.:)
Pozdrawiam serdecznie Was Wszystkich, całą spółkę,:)
Bujna wyobraźnia :)
Twoja wyobraźnia Tomku jak zwykle działa na całego.
Fajnie, ciekawie opisane nowe przygody.
Ważne, że udało się Wam wyjść z jakże trudnych opresji
i można spokojnie czekać na kolejne opowiadanie.
Serdecznie pozdrawiam życząc miłego wieczoru :)
Jak to u Tomka, znów duża porcja Fantazji. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Jak to u Tomka, znów duża porcja Fantazji. :)
Pozdrawiam serdecznie. :)
Super akcja, super opowiadanko jak zawsze z
zaciekawieniem przeczytałam :)) pozdrawiam cieplutko
Ciebie Tomku i całą ekipę :)Piąteczka dla Ciebie i
łapa dla Łapy! :)))