Bo któż, bądź cóż...
Nie zapominając.
Szare gwiazdy zalały niebo...
A uśmiech posiadł strach niezrozumienia.
Oczy wędrują gdzieś daleko...
niczym słowa,
Owiane nadzieją.
A nasze dusze...
Odeszły.
W otchłań chciwości,
co swym nurtem zabija codzienność.
I zwykły piernik...
Nie sprawia radości
duszy już.
Bo cóż w nim ponętnego?
Teraz moda, życie
tylko na szczycie!
A nie szczery uśmiech drugiej osoby...
Teraz pieniądze, sztuczna, wyrachowana
brawura...
I nic już z cnót nie zostało.
Bo któż dziś myśli jakim darem
Jest dla człowieka człowiek?
Dnie słoneczne i gwiezdne noce?
I taki delikatny...
Uśmiechu powiew...?
Komentarze (2)
Prawda czesto zapominami jakim darem jest ta druga
osoba,pieknie to ujelas.+
przepiekny wiersz ktory mnie achwicil chociaz piszesz
ze pesymistyczny odebralem go jak wolanie do tego
jeszcze nie zepsutego naszego ja ktore wie co naprawde
w zyciu wartosc ma - brawo