bo to było trzy razy na oslep...
Śniła mi się dziś zimna wojna.
Nie było tam słońca,ani róż.
Trawa splamiona krwią za grzechy nasze.
Płacz i wielki gniew,że Go nie ma.
Przyjaciele tam ginęli.
Z twarzą do ziemi padając.
Moi wrogowie noże wbijali,
a rzeka płynęła,
morzem czerwonych dusz.
Był krzyk.
Tylko ptak śpiewał pieśń żałobną,
wojenny tren.
Zdjęty ułamkiem pocisku.
I zaległa cisza.
Płynęły łzy.
Przez sen.
Bo nagle wybiegło moje serce.
Walczyło,z honorem na oczach.
Trzy razy na oślep od wroga.
I upadło.
z poderżniętym gardłem niespełnionych
słów.
a ja biegłam.
Chcąc łzami zmyć całą krew,
krzykiem zatrzymać bieg.
Wtedy umarł dla mnie świat.
Pełen bólu i lęku.
Gdzie nawet prawdziwa miłość
nie ma prawa przeżyć.
Komentarze (1)
Smutno się zrobiło... podoba mi się Twój
wiersz,pozdrawiam