Bo to tylko ... teatr marny...
...metafora teatru i życia... ...pomyśl... ...czy Ty w ogóle próbujesz zrozumieć...?...
Zgasić światła!
I pochodnie piaskiem przysypać!
Każda żarówka zgasła...?
No! Więc... zaczyna się teatr Bycia!
Kurtyna się odsuwa
I słychać cichy płacz,
Dziecko na pierwszy plan ktoś wysuwa,
A reżyser już daje znak...
Poźniej druga scena,
trzecia, czwarta, piąta...
Nudy tutaj nie ma!
Szósta, czy dziesiąta...
W każdym akcie coś nowego
Dzieje się przy twarzach ludzi,
Ktoś zapomniał znowu czegoś,
Może zgubił parę kluczy...
Przedstawienie wciąż się ciągnie,
Choć aktorzy tak znikają,
Może nie jest to za słodkie,
Gdy któregoś się kochało...
A na koniec przedstawienia
Blaski głównej roli słabną,
Aż się zmienia w obraz cienia...
Koniec! Koniec! Koniec! ...światło...
...tak...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.