Bocianem byłem
Spotkałem białego ptaka pod chmurą
Szybował dumnie w rozłożystych
skrzydłach
Nic mu wiatry lśnił w słońcu w purpurach
Szybował nad mym miastem, w nim delikatna
siła
Widział mnie z wyżyny uśmiechał się
wzrokiem
Wykonywał figury, gotów udawać tancerza
ciało
Wbijał się w chmury spoglądał z wielu
okien
Znikał jak kamfora by po chwili pokazać
swoja całość
Szukał kominów by być w nim wzniesiony
Tajemny taniec hen od ziemi wysoko
Błyszczał białym laminatem, na nic mu
szpony
Szybowniku. bocianie posyłam tobie me
pokłony
Autor: slonzok
Bolesław Zaja
W latach 1952- 58 uczestniczyłem w lotach Lotnisko /Gliwice ( 30 godzin samodzielnych lotów) W latach 1060 – 63 – pułk myśliwski Mierzęcice
Komentarze (9)
Bolesławie ogrzałem się w twoich wersach - pozdrawiam
Fantastycznie, bardzo podoba mi się ten wiersz, brawo
:-)
A ja od bociana dostałam dzidziusia.Ładny
wiersz.Pozdrawiam:)
Ja również bocianem byłam!
Pozdrawiam i dziękuję pięknie za tak liczne wizyty pod
moimi wierszami!
W latach 1060 - 63; czyżby nie pomyłka. Pozdrawiam.
Ciekawie, podoba mi się:)
wspaniale Bolesławie ,a więc latałeś Pozdrawiam
serdecznie Ja latam jedynie do sklepu :))
pięknie+++
podoba się lot bociani
niczym awionetka
jak tylko jak Orzeł
zwiedzam przestrzeń w;)