Bociany
Bociany
Poszybował przyjaciel
na prądach wznoszących
ku swemu przeznaczeniu
z pokoleniem nowym.
Przybywał co roku
wczesną wiosną jeszcze śpiącą,
na swoje gniazdo
przeze mnie zbudowanym.
Jakże było miło
oglądać jego przylot,
krążył wysoko kilka minut,
by opaść łagodnie w swoim domu
na słupie.
Jego miłość
przybyła niebawem
by po kilku tygodniach
wydać na świat pisklątka.
Zgodna rodzina
klekotała rytmicznie,
czy to w słocie czy w słońcu
echo im wtórowało radośnie.
Aż nadszedł dzień
sejmików bocianich ,
ostatni klekot pożegnalny,
i cisza nastała o poranku,
aż uszy bolą od smutku.
Łódź 24.08.2013 Mirosław Pęciak
Komentarze (1)
Podoba mi się:) Pozdrawiam.