Bóg
Poprostu wezmę w rękę garstkę liści.
Posypię nimi wszystkie moje myśli.
Zmyję ich zapachem smak mych błędów.
Spojrzę w jasne niebo, poszukam Boga,
Pana mojego, najsprawiedliwszego...
Patrzę w Twoje oczy Boże,
może wmawiam to sobie,
to prawdopodobnie tylko fikcja,
sen,
wyobrażenia tylko,
zebrane w całość moje marzenia..
Ucieleśnienie pragnień,że jesteś TU
dokładnie,
że stoisz obok mnie i patrzysz na mnie
i nie wiele mi brakuje, lecz nie
spadnę...
Bo przecież jest mój Bóg, więc nie
upadnę.
Myślałam, że wystarczy wiatr we włosach
by zapomnieć jaki bezsens noszę w
oczach.
A wiatr wieje, cicho szepce,nie ratuje..
Boże jeden.
Jak ja Ciebie potrzebuję!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.