bóg byłby ze mnie okrutny..
bóg byłby ze mnie okrutny i hardy,
siejący zniszczenie i lęk dłonią srogą,
krwi żądzą zatruty i pełen pogardy,
na klęczkach każący się wlec innym
bogom..
zbrodniczym pragnieniem na wskroś
przepełniony,
by w popiół zamienić wszystko, co żywe..
- demonem, straszliwszym, niż wszelkie
demony,
karmiącym się rzezią i bólem..
łapczywie..
bogiem nie jestem, ni jego splunięciem,
demonem? - fałszywą tylko podnietą..
lecz obu ich parszywym przedsięwzięciem
.. kobietą..
Komentarze (5)
żadne słowa nie oddadzą tego, w co mnie tym utworem
wtrąciłaś. Mogę być przy Tobie tylko milczeniem..
Powiem tylko tyle: gratuluję talentu i chylę czoła...
Ten wiersz jest naprawdę dobry pod każdym względem .
Po pierwsze fajna forma,rymowo i płynnie toczą się w
nim słowa. Po drugie niebanalna tresć. Podmiot
liryczny hipotetycznie stwierdza jakim byłby
bogiem...Wiele ma odwagi w sobie,przedstawiając siebie
jako surowego Boga- nie każdy przyznaje sie do takich
cech...puenta zaskakująca...Tylko czy kobieta jest"
parszywym przedsięwzięciem"? Może troszeczkę w tym
racji jest...Ale tylko troszeczkę:) Lubię czytać takie
niebanalne wiersze jak ten.
Kobieta nie jest parszywym przedsiewzieciem - mimo
wszystko. A co do demonów - mam na nie "alergie"
juz....! Trudny wiersz, bo o trudnych sprawach i
dosadnie pisany jest.
Morał Twojego wiersza mnie powalił!
Puenta jest świetna, sam wiersz nieco zawiły ale
rekompensata w ostatniej zwrotce jest 100%
Jak najbardziej jestem na wielkie TAK!:)