Bóg kiedyś plany mi popsuje
Jak długo jeszcze tak planuję,
Pić, palić i wyrywać laski.
Bóg kiedyś plany mi popsuje,
Ograniczając limit łaski.
Zbyt długo snuję cud - marzenia,
Bo takie miewam też pragnienie.
Najwyższy czas to jednak zmieniać,
Ale ja chyba się nie zmienię.
We mnie wciąż tkwi satyra dusza,
Skora do żartów, i swawoli.
Żadna cnotliwość mnie nie wzrusza,
Ani tym bardziej nie zaboli.
Odrzucić wszelkie dopalacze,
To nie przystoi męskiej dumie.
Organizm samca chce inaczej,
Ostrzeżeń żadnych nie zrozumie.
Lekarze próżno ślą mi zdjęcia,
Gdzie schorowane widać szczątki.
Decyzja pada do podjęcia,
Lecz to do złego już początki.
Upartość stany te przeważa,
Ja je inaczej wartościuję.
Mogę być mądry, i uważać,
Chyba, że Bóg mi to popsuje.
Komentarze (7)
no tak, nie ma bata na samce ;)
Ktoś kiedyś powiedział "Lepiej grzeszyć i żałować niż
żałować,że się nie grzeszyło" i chyba miał rację.
Pozdrawiam
podobno gdy chcesz rozśmieszyć Boga opowiedz mu
swoich planach
fajny, podoba się, pozdr.
Tak do póki Bóg planów nie popsuje to uparciuch
jeszcze zapali, popije i po figluje. Milutko
pozdrawiam.
a co tam "niech się dzieje co chce"
pozdrawiam:)
"Żadna cnotliwość mnie nie wzrusza,
Ani tym bardziej nie zaboli" świetna myśl