Bóg nie jest Szekspirem.
Stoi na balkonie
wiesza mokre pranie
jej włosy długie, czarne
co chwilę
raz po raz
przez wiatr rozwiewane
zakrywają twarz.
Punkt 13 pojawia się on
idzie na codzienną
grę w kosza
krocząc nieświadomie
chodnikiem pod jej balkonem
wydłużając krok
nie wie, że skupia na sobie
jej wzrok.
Po kilku godzinach
ona ściąga suche ubrania
i czeka aż
zza topól wyłoni się
znajoma sylwetka
wieńcząca chwile
niecierpliwego oczekiwania.
Ale nie zrzuca z góry
ręcznika na trawę
kiedy on powtórnie
mija jej blok
nie woła za nim, nie robi nic
by choć na chwile
przykuć jego uwagę.
I tak dzień za dniem
nie zmienia się bieg wydarzeń.
Czemu on to nie Romeo?
Nie widzi jej, nie wielbi
Nie wspina pod osłoną nocy
by być bliżej niej?
A ona, dlaczego jej imię
nie brzmi Julia?
Nie rzuca uroku nici
tylko za nim wzdycha skrycie.
Czy dlatego,
że Bóg nie jest Szekspirem?
A może się mylę.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.