Ból
Zamieszkał w mym wnętrzu,
pragnąc być tym, co nocą się wkrada
potajemnie w moje objęcia,
zmącił jego ład odwieczny,
choć wcale nie było do wynajęcia.
Wciąż się czai do ataku,
chwila zamyślenia i już z bronią swą czeka
w pełnej gotowości,
łez strumień, lęku fala,
topi po brzegi mej własnej słabości.
Na co dzień noszę maskę,
by nikt nie okrył, że jest nas dwoje w mym
wnętrzu coraz bardziej znikomym,
zapomniałam, by nie otwierać,
przenigdy przed żadnym go nieznajomym.
Komentarze (3)
Wczytałam się w treść i jestem zachwycona tak ładnie
piszesz o swoim
uczuciu i swych odczuciach, o swym wnętrzu. Smutny bo
i temat wiersza smutny. Ładne pióro.
Pomimo, że boli...ładnie napisane. Myślę, żę czasem
trzeba i przed nieznajomym - pomoże choć słowem pomóc
dźwigać to piętno!
Wzruszyły mnie słowa, które wypowiadasz - brzmią
smutno i znajomo zarazem.