Ból
Znów niezwykle drapieżnie podpalił płomień lontu wejrzał weń bezbrzeżnie jak w bezkres horyzontu...
Ból wychodził z ukrycia
jakby przez przypadek
muskał go pazurami
dotykał osierdzia
mięśni przykurczami
na obliczu bladym
rozszarpał sztandary
aktu miłosierdzia
Czuł go każdym zmysłem
drżał , szalał i płonął
gdy w jej oczach błękitnych
każdym rankiem tonął
lecz bólu zamysłem
była z nim zażyłość
bo nie ma lekarstwa
na niechcianą miłość...
Komentarze (9)
tylko wzajemna miłość uszczęśliwia
miłego dnia :)
To prawda! nie ma rady na niechcianą miłość, odbijasz
się od ściany do ściany!
ale słodziutka pralinko! na świecie jest tylu ludzi do
kochania+++++
Pozdrawiam, uśmiecham się do Ciebie:))
Sporo dzisiaj przeczytałam wierszy-ten poruszył.
Na żadną miłość nie ma rady
chcianą, niechcianą - bez różnicy.
Obijasz się o kolce pragnień
i nieraz Cię ból mocno chwyci...
Życzę zatem wielkiej odwzajemnionej miłosci,która
uszczęśliwia:)Pozdrawiam serdecznie+++
wiara wspiera, miłość wzmacnia,a nadzieja....
Jeśli się w coś wierzy, to ból da się przeżyć!
Pozdrawiam!
ostatnie cztery wersy mocno trafiają, ciekawy wiersz
lekarstwem na niechcianą miłość jest taka miłoś z
wzajemnością wspaniały wiersz