Ból dłoni
Dym z papierosa mijał deszczu krople
Moja wolna chwila, rozmyślałem
Nie czułem, że moknę
Dookoła cisza, tego chciałem
Starszy Pan na rowerze obok mnie
przejechał
Uśmiechając się Dzień dobry powiedział
Odpowiedziałem, lecz On nie wiedział
Ostatni raz tę trasę przemierzał.
Padł na ziemię przy torach w wysokiej
trawie
Myślałem, że zasnął, głośno tak chrapie
Butelka z koszyka rozbiła się o kamień
Czas stanął w miejscu, czuć wypalanie
Żebra pękały pod dłońmi, ten dźwięk
To okropne uczucie nie znika
Walka trwa, oddycha. Ja głuchy jak pień
Po chwili wiatr przeze mnie przenika
I wiem, że ta suka śmierć bardzo go chce
Znalazłem odwagę mówiąc: nie tym razem
Przecież bez przyczyny tu nie jestem
Uciskałem 40 minut z kolegą na zmianę
Wtedy w szczelinach kory drzew tak
dudniło
Słyszałem każdy liść na gałęzi
I nagle znów cicho się zrobiło
Pan na rowerze już nie jeździ.
Komentarze (17)
Piękne i jakże smutne :(
Wiersz robi wrażenie. Poczułem smutek, ale to dobrze,
że potrafię współodczuwać.
Serdeczności w nowym roku Zantesie. Arek :):)
Witaj Zantes.
Miło jest widzieć Cię z wierszem w Nowym Roku.:)
A wiersz, niesamowity, dramatyczny przekaz, ratowania,
ludzkiego
życia.
Bardzo obrazowo i emocjonalnie, został przekazany nam,
czytelnikom.
Na TAK!
Pozdrawiam serdecznie i życzę na Nowy Rok 2020, samych
dobrych i pogodnych dni.:)
Wiersz wywarł na mnie te tragiczne
wspomnienia...przepraszam za prywatę.
Jeden grom i błyskawica było życie niema życia silne
dłonie uciski i udało się wróciłam jestem żywa...to
naprawdę ja...każdemu życzę takiego
ratownika...pozdrawiam bardzo serdecznie.
To była walka w słusznej sprawie, którą zawsze trzeba
podjąć.
Profesjonalnie mówimy o resuscytacji według algorytmu
BLS, czyli próbie przywrócenia krążenia krwi lub
krążenia i oddychania. Konsekwencją tego manewru są
często połamane żebra.
Twój opis jest pełen dramatyzmu, bo takie to były
"chwile". Czterdzieści - napisałabym słownie -
ciągnęły się pewnie wieczność...
A może jesteś ratownikiem medycznym ?
pozdrwiam
Gorzka impresja. Stosownie oddany dramat,
nieprzegięcie.
Witaj, dawno Cię nie czytałam. Przejmujący wiersz... i
znów, jak zwykle mam ochotę Ci doradzać. Ja bym ten
wiersz wolała bez rymów, nabrałby większego
dramatyzmu. W puencie masz ładne metaforyczne
zakończenie. O tej korze i szczelinach. Nie gniewaj
się, z gory przepraszam, ale sobie z tym wierszem
pobędę po swojemu, co poniżej:
dym z papierosa mijał deszczu krople
moja wolna chwila
rozmyślałem
nie czułem deszczu
cisza
tego pragnąłem
obok przejechał starszy pan na rowerze
uśmiechając się powiedział
dzień dobry
odpowiedziałem
nie wiedział że to ostatni raz
upadł na ziemię przy torach
w wysokiej trawie
myślałem... zasnął
tak głośno chrapie
butelka z koszyka rozbiła się o kamień
czas stanął w miejscu
wypalanie
żebra pękały pod dłońmi
ten dźwięk nie znika
walka trwa - oddycha
nic nie słyszę
tylko wiatr
wiem że ta suka śmierć
bardzo go chce
powiedziałem - nie tym razem
miałem tu być więc jestem
40 minut z kolegą na zmianę
przywracałem
a w szczelinach kory drzew dudniło
aż słyszałem każdy liść na gałęzi
i nagle...
znów zrobiło się cicho
już mnie nie mija
starszy pan na rowerze
Tam, gdzie zaistniało życie, kiedyś musi pojawić się
śmierć, by odebrać swoje, szkoda, że zawsze przychodzi
w niedobrą porę :(
Na każdy dzień 2020 roku życzę Tobie Zantaesie
zdrowia, pomyślności i pogody ducha :)
to smutny przekaz życia i śmierci w jednej chwili cóż
życie życie... pozdrawiam
Śmierć jest okrutna, bezradność też jest bolesna,
okropne jest patrzeć gdy ktoś przy nas wydaje ostatni
oddech i nasza pomoc jest nadaremna...
Gdyby to był mój wiersz, trochę bym go wyrównała pod
względem sylab, no i może wstawiłabym że
w wersie -
/że/ ostatnią trasę przemierzał,
ale to ja, a Autor zrobi jak uważa za stosowne.
Dobrej niedzieli życzę Zantesie.
Ten wiersz świadczy o twoim braku obojętności, o chęci
niesienia pomocy, dzięki takiej postawie czasem udaje
się kogoś uratować, niestety nie zawsze...
Faktycznie lepiej brzmi, dziękuję za odwiedziny i
podpowiedź :)
Pozdrawiam.
Straszny przekaz. Ale Mily ma rację. Pozdrawiam
Chyba napisałabym /każdy liść/
Ładne obrazowanie, o ile można tak powiedzieć w tych
okolicznościach.
Pozdrawiam.
Przeczytałam, tę opowieść z życia wziętą i zrobiło mi
się smutno, że reanimacja się nie powiodła.
Pozdrawiam:)